Hel Czeka: Dzień 2 Przygody.

W czwartek nasi nieustraszeni odkrywcy z klas 8a, 8b i 6A obudzili się gotowi podbić Hel (i może jeszcze kilka natrętnych mew próbujących ukraść im śniadanie). Dzisiejsza misja: Hel, Fokarium i Początek Polski, atak na Przylądek Rozewie dla zdobycia latarni morskiej i dotarcia na najbardziej wysunięty na północ punkt Polski.

Pierwszy przystanek, Fokarium. Foki, najwyraźniej nieświadome wagi misji edukacyjnej, dały leniwy show.

Obyło się niestety bez fikołków, była za to jedna szczególnie dramatyczna foka, która wyglądała, jakby odbywała casting do niemego filmu.

Początek Polski: Czy to tu wszystko się zaczęło?

Następnie udaliśmy się do trafnie nazwanego „Początku Polski” na Helu. Można by pomyśleć, że to jakiś zabytkowy pomnik, może wielka tablica, ale nie. To raczej koncept i pytanie: „Początek a może koniec”?

Rozewie: Wyżej, dalej i bardziej wietrznie!

W drodze powrotnej nadszedł czas, by stawić czoła żywiołom na Przylądku Rozewie. Misja: wspiąć się na latarnię morską i dotrzeć do najbardziej wysuniętego na północ punktu Polski.

Latarnia Morska: Schody do Nieba (a Przynajmniej do Wspaniałego Widoku)

Wspinaczka na latarnię morską była testem wytrzymałości, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Gdy z trudem wdrapywaliśmy się po pozornie nieskończonych spiralnych schodach, jęki powoli zamieniały się w ekscytujące westchnienia, gdy zaczęły się wyłaniać widoki. Z góry Bałtyk rozciągał się przed nami, rozległy i iskrzący, z maleńkimi statkami wyglądającymi jak zabawki do kąpieli. Była to naprawdę zapierająca dech w piersiach panorama, jeszcze lepsza dzięki wspólnemu westchnieniu ulgi, że dotarliśmy bez potknięcia. Jesteśmy prawie pewni, że niektórzy uczniowie odkryli podczas tej wspinaczki mięśnie, o których istnieniu nawet nie wiedzieli.

A potem, wielki finał w najbardziej wysuniętym na północ punkcie Polski przy wybrzeżu klifowym.

Wiatr targał nam włosy, mewy krzyczały z aprobatą (a może po prostu domagały się daniny), a powietrze wypełniało poczucie triumfalnego osiągnięcia.

Gdy dzień drugi dobiegał końca, nasi uczniowie byli trochę zmęczeni, bardzo potargani wiatrem, ale pełni wrażeń.